poniedziałek, 2 grudnia 2019

Thanksgiving

Udało mi się mieć o jeden dzień dłuższą przerwę na Thanksgiving, bo spadł śnieg. Padał od wieczora do rana i w środę odwołali lekcje we wszystkich szkołach w dystrykcie z powodu złych warunków :D A że i tak wszyscy wstali rano, to wzięliśmy się za łopaty, żeby się trochę odkopać. Host tata odśnieżył trochę odśnieżarką, ale tylko tyle, żeby wyjechały samochody, a resztę musieliśmy zrobić już ręcznie. W sumie, to całkiem nieźle się przy tym bawiliśmy. Później poszliśmy jeszcze z młodymi (młodsze host rodzeństwo) ulepić bałwana przed domem.

Dom sąsiadów
 Hości wrócili wcześniej z pracy, więc zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w trasę do Omaha w Nebrasce. Po drodze przejeżdżaliśmy też przez Iowa, więc mam już zaliczone 3 stany :D Na miejscu byliśmy przed 12 w nocy. Za wiele po drodze nie widziałam, bo jak tylko wsiadam do samochodu, a zanosi się na dłuższą podróż, to zaraz śpię. No więc, nie jestem dobrym kompanem podróży :D
Host babcia, do której przyjechaliśmy zrobiła nam jeszcze gorące kakao i poszliśmy spać.

Jedyne zdjęcie z drogi, zaraz po wyjeździe, bo im dalej, tym było mniej śniegu
Czwartek zleciał bardzo szybko. Większość dnia to było przygotowywanie jedzenia na obiad, ale było super miło. Host babcia nie ma telewizora, więc każdy musiał coś robić, żeby czymś się zająć i tak cała rodzina robiła wszystko wspólnie, dzięki czemu było mega śmiesznie. Okazało się też, że z host taty to niezły śmieszek jest. Na co dzień niewiele rozmawiamy, bo dużo pracuje i w weekend też, więc do tej pory nie mieliśmy wiele czasu na dłuższe rozmowy, ale te kilka dni pokazały, że to fajny gość. Obiad trwał długo, a jedzenie było bardzo dobre. Zjadłam tak dużo, że nie jadłam już nic do końca dnia i jeszcze na śniadanie w piątek. Po kolacji postanowiliśmy się przejechać po Omaha i pójść na mały spacer. Miasto, jak miasto nic szczególnego. Może latem jest ładnie, ale szarą późną jesienią nie bardzo.









Most na rzece Missouri łączący 2 stany
 Trochę nam się pozmieniały plany, bo mieliśmy wracać w sobotę po południu, ale już od piątku zapowiadali kolejne opady śniegu i miało być ślisko na drodze, więc zebraliśmy się już w piątek około 9:00 rano, żeby jeszcze za dnia dojechać do domu. Rzeczywiście było ślisko, po drodze mijaliśmy kilka stłuczek i dojechaliśmy już, jak było ciemno, bo musieliśmy jechać wolniej i do tego już sypał śnieg. I wyszło tak, że black friday spędziłam w samochodzie.

W sobotę po południu z host siostrą i koleżankami pojechałam do Minneapolis na dobre sushi, a później chciałyśmy pochodzić jeszcze po sklepach, ale rozpętała się niezła zadymka na dworze, więc wolałyśmy wrócić do domu.



4 komentarze:

  1. Fajnie, że przerwa na Thanksgiving pozwoliła Ci się poznać bardziej z host tatą :)
    I ja miałam już w środę normalnie wolne bez śniegu haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, bo teraz inaczej wygląda nasz relacja, więc wyszło na duży +. Każdy stan, każda szkoła inaczej. Słyszałam, że gdzieś na Florydzie mieli wolne już od poniedziałku.

      Usuń
  2. Ale cudnie, że możesz przeżywać już te wszystkie amerykańskie święta i zwiedzać Stany z host rodziną :)

    OdpowiedzUsuń