niedziela, 29 marca 2020

Wróciłam do domu :(

Od kilku dni jestem już w domu, z którego nie mogę się ruszyć, ze względu na dwutygodniową kwarantannę. Ale może po kolei.

Z 1,5 tygodnia temu moi rodzice oraz hości otrzymali maila, że organizacja nalega na to, żeby dla bezpieczeństwa wrócić do domu. Już sami o tym myśleliśmy, ale ten mail przesądził sprawę. Choć w sumie wiedziałam, że tak będzie, to byłam i w sumie nadal jestem przygnębiona, bo nie mogłam dokończyć tego roku i zrobić jeszcze wielu super rzeczy, jak pójście na Prom czy wyjazd na spring break do Arizony, no i musiałam opuścić moją przekochaną host rodzinę :( Loty do Europy były zawieszone, ale załapałam się na akcję Lot do Domu. Rodzice zarezerwowali mi bilet  i leciałam z Chicago. Czy ja mówiłam już, że mam super hostów? Tak oni zawieźli mnie prawie 660 km do Chicago. Tam na lotnisku było wielkie zamieszanie. Na szczęście nie miałam nadbagażu, bo część rzeczy zimowych zostawiłam i hości wyślą mi je, kiedy już wszystko z wirusem sie uspokoi. Byłam nieźle zdziwiona, jak niewiele osób nie miało nawet rękawiczek o maseczkach już nawet nie wspomnę. Pierwszy raz byłam na lotnisku w Chicago, a jest ogromne. Zanim ogarnęłam co i gdzie jest, to zeszło mi trochę. Do odprawy była wielgachna kolejka, ale jakoś poszło. Przed lotem mierzono wszystkim temperaturę. Po wylądowaniu jeszcze w samolocie żołnierze mierzyli jeszcze raz. Musiałam wypełnić też taką kartkę, gdzie wpisywało się dane i podawano adres, gdzie będzie się spędzać kwarantannę. Z lotniska odebrali mnie rodzice i wróciliśmy do domu.

Dziękuję tym, którzy zaglądali tutaj przez ten czas i komentowali. Życzę wam dużo zdrowia!

sobota, 15 lutego 2020

6 miesięcy!

Naprawdę? Kiedy to zleciało? Coraz bardziej przytłacza mnie myśl, że zostały jeszcze tylko 4 miesiące. Zapisałam się też na test GED, żeby nie musieć wracać do liceum i powtarzać rok. Będę go pisać na początku kwietnia.
Nie mam za wiele do napisania, bo nic na razie się nie dzieje. Jest zima. Temperatura skacze. Czasami jest w dzień nawet dodatnia temperatura, a za 2 dni już -10. To samo nocą. Najniższa temperatura, jaka była, to chyba -28. Chociaż mam w tym roku zimę, bo w Polsce słyszałam, że w tym roku dramat.

Wrzucam kilka fot z dłuższego okresu.

Tym razem narty i inny stok

Szkolne lodowisko

Zimowy poranek w drodze do szkoły

środa, 5 lutego 2020

Hello February!

Dziś napiszę tylko, jakie mam nowe przedmioty w tym semestrze, bo zmieniły mi się wszystkie.

1. Debate
2. Government and Politics
3. Statistics
4. Biology
5. Interior Design
6. American Popular Music

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Hello January!

No wiem, że to już końcówka miesiąca, ale tak bywa na wymianie, że brakuje czasu, a to oznacza, że nie siedzę w swoim pokoju, tylko dobrze bawię się z host rodziną lub znajomymi.

Okres świąteczny zleciał mi bardzo szybko, miałam kilka dni, że miałam doła i tęskniłam za rodziną i świętami w Polsce, ale mój host brat szybko potrafił wyrwać mnie z tych myśli wymyślając jakieś zajęcie. Logan to jeden z najmilszych chłopców, jakich kiedykolwiek poznałam. Zawsze stara się, żeby ludzie czuli się dobrze. Święta to tutaj tylko 1 dzień, nie ma tak wielkiego świętowania, jak u nas. Dzień wcześniej przyjechała host babcia z Nebraski, wieczorem mogliśmy zobaczyć, co jest w naszych skarpetach. Normalnie daje się tam małe pierdołki. Ja dostałam: ciepłe skarpetki, 2 pomadki, kule do kąpieli, krem do rąk, kartę podarunkową do Starbucksa i słodycze. 25 grudnia z samego rana, młodsze host rodzeństwo piskiem budziło wszystkich, żeby wstali bo prezenty! Rozpakowywanie trwało ponad 2 godziny, bo tu wygląda to tak, no w każdym razie w moje rodzinie, że każdy po kolei dostaje jeden prezent i rozpakowuje go i pokazuje wszystkim. Ja dostałam: sweter, 2 bluzki, kubek, 3 pary ciepłych skarpet, portfel, paletkę cieni, zestaw mgiełek, pomadki ochronne, etui na telefon i od hostów apple watcha, na którego widok mnie zamurowało. Nie spodziewałam się, że mogą kupić mi tak drogi prezent, ale z drugiej strony zrobiło mi się bardzo miło, bo wszyscy je dostali i odczułam to tak, że uważają mnie za członka rodziny, tak naprawdę.
Na obiad dodatkowo przyjechało jeszcze z 10 osób, wujki, ciotki i kuzyni, więc było wesoło. Poszliśmy też na jezioro pograć w hokeja. Tu ciągle jest zimno, więc wszystko jest zamarznięte. Bywały już temperatury poniżej -20.

Świąteczne ciastka, które daje się rodzinie i znajomym

Farma choinek

Dzieciaki zażyczyły sobie w tym roku choinkę w leśne zwierzątka

Świąteczny obiad

Nie wiem, kto stawiał te lampiony, ale wyglądało to magicznie

-16 chyba

Starsi grali w hokej, a młodsi naparzali się śnieżkami

Znowu byliśmy na stoku

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Zimowy grudzień

Zimno jest! W dzień różnie od -5 do nawet -15, ale w nocy mróz nawet -20. Co jakiś czas też popaduje śnieg, więc w tym roku Święta zapowiadają się białe <3

W tamten weekend byłam z host rodzeństwem i host tatą na desce. Ja i bliźniaki na desce, reszta na nartach. Było bardzo fajnie. Na około jest kilka miejsc, gdzie można pojechać, więc mamy pojechać jeszcze kilka razy.

Z Reese, host siostrą
W szkole zaczął się sezon hokeja na lodzie. Byłam na 2óch meczach naszych dziewczyn, bo tam grają moje koleżanki. W życiu bym nie chciała w to grać, widząc, jak one się przepychają, ale myślę, o zapisaniu się na lacrosse na wiosnę.


Razem z koleżankami zrobiłyśmy sobie małą zimową sesję zdjęciową na farmie choinek, kiedy nasze rodziny pojechały po swoje choinki. W ogóle nasze rodziny wiele rzeczy robią razem. Teraz np. jest sezon na Świąteczne spotkania i kolędowanie, więc byliśmy już śpiewać na naszej ulicy - chodzilismy od domu do domu i śpiewaliśmy kolędy (to takie amerykańskie i fajne). Byliśmy też już chyba na 3 świątecznych spotkaniach, co bardzo lubię, bo zawsze jest tyle pysznego jedzenia :D

I na koniec klucha :D



poniedziałek, 2 grudnia 2019

Thanksgiving

Udało mi się mieć o jeden dzień dłuższą przerwę na Thanksgiving, bo spadł śnieg. Padał od wieczora do rana i w środę odwołali lekcje we wszystkich szkołach w dystrykcie z powodu złych warunków :D A że i tak wszyscy wstali rano, to wzięliśmy się za łopaty, żeby się trochę odkopać. Host tata odśnieżył trochę odśnieżarką, ale tylko tyle, żeby wyjechały samochody, a resztę musieliśmy zrobić już ręcznie. W sumie, to całkiem nieźle się przy tym bawiliśmy. Później poszliśmy jeszcze z młodymi (młodsze host rodzeństwo) ulepić bałwana przed domem.

Dom sąsiadów
 Hości wrócili wcześniej z pracy, więc zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w trasę do Omaha w Nebrasce. Po drodze przejeżdżaliśmy też przez Iowa, więc mam już zaliczone 3 stany :D Na miejscu byliśmy przed 12 w nocy. Za wiele po drodze nie widziałam, bo jak tylko wsiadam do samochodu, a zanosi się na dłuższą podróż, to zaraz śpię. No więc, nie jestem dobrym kompanem podróży :D
Host babcia, do której przyjechaliśmy zrobiła nam jeszcze gorące kakao i poszliśmy spać.

Jedyne zdjęcie z drogi, zaraz po wyjeździe, bo im dalej, tym było mniej śniegu
Czwartek zleciał bardzo szybko. Większość dnia to było przygotowywanie jedzenia na obiad, ale było super miło. Host babcia nie ma telewizora, więc każdy musiał coś robić, żeby czymś się zająć i tak cała rodzina robiła wszystko wspólnie, dzięki czemu było mega śmiesznie. Okazało się też, że z host taty to niezły śmieszek jest. Na co dzień niewiele rozmawiamy, bo dużo pracuje i w weekend też, więc do tej pory nie mieliśmy wiele czasu na dłuższe rozmowy, ale te kilka dni pokazały, że to fajny gość. Obiad trwał długo, a jedzenie było bardzo dobre. Zjadłam tak dużo, że nie jadłam już nic do końca dnia i jeszcze na śniadanie w piątek. Po kolacji postanowiliśmy się przejechać po Omaha i pójść na mały spacer. Miasto, jak miasto nic szczególnego. Może latem jest ładnie, ale szarą późną jesienią nie bardzo.









Most na rzece Missouri łączący 2 stany
 Trochę nam się pozmieniały plany, bo mieliśmy wracać w sobotę po południu, ale już od piątku zapowiadali kolejne opady śniegu i miało być ślisko na drodze, więc zebraliśmy się już w piątek około 9:00 rano, żeby jeszcze za dnia dojechać do domu. Rzeczywiście było ślisko, po drodze mijaliśmy kilka stłuczek i dojechaliśmy już, jak było ciemno, bo musieliśmy jechać wolniej i do tego już sypał śnieg. I wyszło tak, że black friday spędziłam w samochodzie.

W sobotę po południu z host siostrą i koleżankami pojechałam do Minneapolis na dobre sushi, a później chciałyśmy pochodzić jeszcze po sklepach, ale rozpętała się niezła zadymka na dworze, więc wolałyśmy wrócić do domu.



wtorek, 26 listopada 2019

3 miesiące!

Ale ten czas szybko zleciał. Naprawdę, chyba nigdy mi czas tak szybko nie leciał, jak w tym roku i trochę mnie to przeraża.

Ok, a teraz co się działo.
O tym, że jest zimno, to już wiecie, najgorzej jest wstać rano, kiedy na dworze dopiero świta i wyjść z domu. Do tego zapowiadają spore opady śniegu, ale z tego to się cieszę, bo czekałam na śnieg :D

Taki poranek

Host mama dba, żebyśmy zawsze zjedli dobre śniadanie <3

Gotowi na snowmagedon :D

Wrotki ze znajomymi

Klusek w nowym zimowym wydaniu

Pierwsze friendsgiving

Szalone <3

Jak tak dalej pójdzie, to wrócę do domu szersza niż wyższa. Na razie +1kg.